niedziela, 22 marca 2009

Tropienie

Pogoda dobra na tropienie. Nie za zimno, nie za cieplo, wilgoc w powietrzu.
Pakujemy samochód (Artemis, widzac szelki, juz wie, co sie swieci :-)).
Na rozgrzewkę (bo daawno nie tropiłyśmy) - ślad ok. 300 kroków (nigdy nie liczę dokładnie :-( ), prosty, 3 przedmioty. Świetnie wypracowany :-) Tu jeszcze pamietałam, gdzie ułożyłam ślad ;-)
Ślad drugi - ok. 500 kroków z kątem ostrym (niestety, teren mnie zmusił do kąta ostrego, miał być kąt prosty - wcześniej nie zwróciłam uwagi :-/), dwa przedmioty (choć Temiśka rozglądała sie za trzecim ;-) - chyba umie liczyć :-)).
I tu zaczęły się schody. O ile pamietałam, gdzie się zaczyna ślad (rany, jaki sukces :-)) - o tyle nie byłam pewna, czy dobrze idziemy ;-) To jest dla mnie zawsze niesamowite uczucie. Zapamiętanie terenu, to moja pięta achillesowa :-(
Mimo, że wcześniej sama układałam ślad -
rozpracowując ślad z Artemis, ustawicznie przeszukiwałam zakamarki mojej pamięci w poszukiwaniu odpowiedzi, czy to jest właściwa ścieżka.
Niesamowite, tak jakbym tropiła razem z Arte...
Widziałam, jak wszystkie zmysły Artemis skierowane są na ślad.
To skupienie na śladzie - jej i moje - niesamowite uczucie :-)
Takie wspólne dążenie do celu... Bezcenne :-))
Proste i przedmioty wypracowane ładnie. Kąt - krok za daleko, ale szybko się poprawiła :-) Dalej miała trudniej, bo zaczął wiać wiatr. Ale poradziła sobie bez problemu :-)

I kilka problemów technicznych:
1. Jak podrzucać smaczki w ślad butów (może już wynaleziono jakieś urządzenia? :-))
2. Jak trzymać lużną linkę, aby merdający ogon Arte nie wkręcał się w linkę? :-)
Po ogonie widać, czy Arte jest pewna śladu, czy nie :-)- utrzymanie zwisającej linki z daleka od ogona jest niezłym wyzwaniem :-)