niedziela, 4 stycznia 2009

Kot, sarny, zajac, bazant

Walesajacy sie po polu kot; 4 sarny; zajac uciekajacy spod stop; bazant w lesie - to czesc zwierzat, ktore udalo nam sie spotkac na popoludniowym spacerze.
Obserwujac reakcje Artemis zaczelam podejrzewac, ze umie czytac tego bloga ;-)

Od poczatku:

Kot zwial na drzewo - Dzikus i bezimienna sunia uparcie wpatrywali sie w kota - Artemis go zignorowala, popatrzyla na mnie i kontynuowala spacer :-)
Na polu staly sarny, na nasz widok zaczely uciekac - Artemis szczeknela i poszla za mna :-) Sarny chyba oslupialy na ten widok :-) Stanely i obserwowaly. Artemis w nagrode dostala smaczka i powedrowalysmy dalej.
A dalej to ja juz oslupialam, gdy spod nog wypadl zajac, a Artemis (zamiast go gonic), spojrzala na mnie wymownie "Gdzie pilka, gdzie smaczek?" Ale bylam z niej dumna! :-)) Oczywiscie, Temiska zainkasowala i smaczek, i rzut pilka :-)
Przechodzac przez las, natknelysmy sie na bazanta. Reakcja Artemis - znow bez gonitw. Tyle tylko, ze tu nie jestem pewna, czy w ogole zauwazyla uciekajacego bazanta. Byla zajeta tropieniem obcych zapachow na drodze. Mogla nie zauwazyc, ze 2 metry od niej, w lesie rozpoczelo ucieczke jakies wystraszone zwierze.
Gonila raz, gdy znow spotkalysmy sarny. Tym razem sarny byly w lesie (nie na otwartym polu). Mysle, ze Temiska bardziej zainteresowala sie tym, ze cos tam miga pomiedzy drzewami i dlatego zareagowala. Oczywiscie, wystarczylo tylko raz zawolac, a juz byla przy mnie :-))

Uwielbiam takie spacery. Hovawarty z dobrym popedem lupu (a minimalnym popedem lowieckim ;-)) , to wymarzone psy. Mozna spokojnie spacerowac z psem, bez zbednego ploszenia dzikiej zwierzyny.

Szkoleniowo: Pracujemy nad 100%-towym odroznianiem komendy 'STOJ' od 'SIAD'. Aport wechowy zakonczony bardzo dobrym wykonaniem :-)