Fajna sprawa, gdy idziesz z psem ścieżką przez las. 
Pies luzem. 
Przyglądasz się ciekawym drzewom i roślinom. 
Tuż przed Wami, jak spod ziemi ;-), pojawia się rowerzysta. 
Pies zauważa go i spogląda na Ciebie. 
Spojrzenie psa wyrywa Cię z zamyślenia i dopiero teraz szybko analizujesz sytuację: las, obcy człowiek na rowerze, Twój stróżujący na co dzień hovek dwa kroki od rowerzysty (6-7 kroków od Ciebie) ... 
... wołasz psa i zaraz masz go przed sobą, wyciągasz zabawkę i masz 'zaczarowanego' psa. 
Rowerzysta spokojnie przejeżdża obok Was. Mówi o kagańcu dla tak dużego psa. 
"Mój pies nawet nie szczeknął na Pana, a teraz Pan dla niego nie istnieje" ;-) Rowerzysta odjeżdża.
Taka historia przydarzyła nam się dziś rano :-)
Faajnie mieć taką Artemis obok siebie :-)